Witam wszystkich. Będzie trochę o życiu, codzienności i szyciu, czyli mojej odskoczni od wszystkiego co smutne. Zapraszam.

piątek, 29 listopada 2013

smutki :(

Każdy chyba tak ma, że czasem wszystko jest nie tak. Nadchodzi kres możliwości i załamują się ręce.
No i nic nie wychodzi...
dziś miałam kolejny marny dzień. Nie uszyłam tego co zaplanowałam. Aplikacja kotka wyszła fatalnie, zniszczył się fajny materiał na torbę:( Potem zmartwił mnie lekarz. Kuba wrócił do domu z katarem, a małej jeszcze nie przeszedł bo już tydzień temu się rozłożyła. Opowiadać można by długo, bo same katastrofy w polu widzenia.  Jest mi smutno.
wchodzę na FB i widzę zdjęcie noworodka chorego na raka :(((((((((((  płakać się chce.
Boli mnie serce kiedy widzę chore dzieci.
W całej mojej  sytuacji cieszę się, że moje dzieci żyją i nie są nieuleczalnie chore.
Biorąc to pod uwagę staram się nie załamywać i powtarzać, że cokolwiek się dzieje trzeba się tym zająć i mieć nadzieję, że będzie dobrze. Choć pewnie za dużo oglądam się za siebie i za wiele myślę o  tym co może być.
wypuszczam moje smutki w eter niech już nie wracają a Wam życzę udanej soboty i niedzieli i jak najmniej trosk.
buziaki!

poniedziałek, 25 listopada 2013

łapacz dobrych snów

Tak właśnie przyszło mi do głowy, że to najlepsza nazwa dla baldachimu-daszkowego, który pokazałam w poprzednim poście. Nie byłam z niego zadowolona i bardzo mnie drażnił, że wyszedł nie tak jak trzeba. Poszedł więc do szuflady a ja doznałam olśnienia po przeczytaniu komentarzy. W piwnicy miałam granatowy materiał idealny na ten projekt. Materiał dostałam od koleżanki 13lat temu i leżał na sukienkę :DDDDDD stwierdziłam, że sukni nie mam i pewnie nie uszyję. Przyniosłam, uszyłam i jest super :D teraz jestem zadowolona :))))




W środku naszyłam pięć gwiazd i jedną na zewnątrz. Nową siedzibę zyskał też ZMOREK, piesek uszyty przeze mnie z książki zjadał tam złe sny. Kubie też się przydaje, choć czasem jest nieskuteczny gdy zaśpi. :)
Oczywiście pieski rządzą w królestwie Kubusia :) więc wiszą też na górze.
Cały czas myślę jak usprawnić nasz łapacz snów. Myślę, że będzie przybywać różnych ozdób znając moje dziecko.
Oprócz baldachimu uszyłam też porządny metkowiec dla Milenki. Choć już za późno może, niech ma od mamy ;)


Staram się w każdej wolnej chwili szyć. Chciałabym, żeby malutka pospała choć godzinę, to zawsze na raty coś by powstało. Wiele pomysłów mam w głowie, żeby był tylko czas na realizację.
Kończę spostrzeżeniem, że na zdjęciach źle napisałam nazwę bloga, musicie wybaczyć tą niedoskonałość, gdyż nie mam już siły poprawiać.
Bardzo dziękuję za liczne komentarze, które są wsparciem dla osoby z doskoku. Rozumiem, że życie nie stoi w miejscu. Każdy ma jakieś nowe sprawy, rodzą się dzieci itp. To tylko dowód na to, że wszystko się zmienia. Możemy sobie życzyć tylko tego aby te zmiany były pozytywne :)
buziaki!

niedziela, 10 listopada 2013

daszek to czy baldachim a może namiot- sama nie wiem

Kiedy choroby nękają dzieci i nie ma wiele powodów do radości, bo siedzieć w domu jest nudno staram się wymyślić coś nowego co umili czas.
Ostatnio szyję mało bo lubię mieć spokój i czas na szycie. Ten kto szyje ten wie. Trzeba wymierzyć, porysować, pociąć poprasować, Czasem i przeprasować w trakcie, itp, id... Lubię mieć spokojną głowę, że mam czas, mogę porozkładać sobie kuchnie, nic mnie nie goni. Tylko odkąd jest Milenka nie mam już takiego luksusu, szyję na skróty (jeśli się da), jak najszybciej. Efekt jest taki, że nie podoba mi się to co mi wychodzi. :(((((
Tak jest też z tytułowym baldachimem. Chciałam, żeby to było coś w stylu namiotu, gdzie można się schować i pobawić. Chciałam też żeby to był daszek który można podpiąć i popatrzeć na gwiazdy. Chciałam żeby Kuba miał przytulniej bo boi się w nocy.
Z tym wszystkich założeń wyszło coś takiego

 Wersja podpięta 


 W środku gwiazdy, które początkowo naszywałam na materiał ale okazało się, że to zły pomysł bo materiał się zapadał.Zdjęcia od środka.


Uszyłam 6 złotych gwiazd a sześć wycięłam z bloku technicznego i maszyną doszyłam wstążki. Kuba pomalował papierowe gwiazdki. Dla każdego z rodziny  jest po jednej. Moja z motylem :)
 Dla dziadków las.
 Błyskawica Kuby.
 Milenki :)



Na zdjęciu ciężko odróżnić to co wisi od tego co jest na ścianie. Kuba ma dużo na ścianie, chyba po mojej mamie uznaje: im więcej tym ładniej. Także na ścianie ciągle czegoś przybywa. :)

Czemu nie jestem zadowolona z tego projektu. Ogólnie pomysł myślę fajny, tylko materiał okazał się za ciemny. Gwiazdki są przywiązane do uchwytów uszytych z  wstążki, więc jeśli znajdę w SH coś co bardziej się nada to zmienię, albo ściągniemy i schowam do szuflady.

Pozdrawiam serdecznie zaglądających i dziękuję za jedyny komentarz pod ostatnim postem. Po blogu widać jak wszystko się zmienia. Dziewczyny, na które mogłam zawsze liczyć same nie mają czasu albo już nie mają blogów. Niedługo będę pisać w niebyt.:)
buziaki!