No tak, nastąpiło nieuniknione to, że do przedszkola było trzeba iść. :(
Z ciężkim sercem i zawrotami głowy poprowadziłam me dziecię do przedszkola. :[
Pamiętam jak w zeszłym roku cieszyłam się, że się w końcu dostał, jak on się cieszył, że będzie chodził.
Pamiętam, też każdą chorobę i to że chorował większość miesiąca i leki nie dawały rady.
Na razie zaliczyliśmy 4dni, gdyż w czwartek me dziecię (przemęczone we środę) wstało i powiedziało, że nie idzie bo nie ma siły. Ja nauczona już poprzednim rokiem stwierdzam, że na siłę nie ma co go wysyłać, więc wagarowaliśmy. W piątek poszedł normalnie.
Po tygodniu przedszkolnym stwierdzam, że choć odbieram go po 6godzinach jest bardzo zmęczony. Po drodze idziemy na plac a po przyjściu idzie pod kołdrę i leży.
Wczoraj odkryłam, natomiast, że pół przedszkolnej grupy już jest chora i wszystkie Kuby koleżanki z osiedla też smarkają :O No i czekam na tę bombę z opóźnionym zapalnikiem, wybuchnie czy nie??
Oprócz samego chodzenia do przedszkola okazało się, że muszę kupić wyprawkę z isty wielkości A4, (w zeszłym roku przynosiliśmy co mogliśmy z tej listy a w tym każde dziecko musi mieć wszystko bo ma półkę i jego rzeczy są podpisane) oprócz tego muszę kupić książkę za 112zł aby przedszkole uczyło go matematyki i pisania liter.
Abstrahując od wszystkich cieni życia przedszkolnego mam nadzieję, że ten rok będzie zdrowszy, że moje dziecko będzie chodzić, korzystać ze swoich przyborów i będzie korzystać z tej książki a wszystko przyniesie mu wiele korzyści.
Wszystkim przedszkolakom i uczniom życzę Więc dużo zdrowia bo resztę jesteśmy w stanie jakoś nabyć ;)
Na koniec chciałam pokazać coś co uszyłam dla pewniej Zuzi :)
Ciekawe czy młodej damie przypadnie do gustu :)
Pozdrawiam serdecznie i życzę udanego weekendu :*
buziaki!